sobota, 23 lutego 2013

Czas jest potrzebny, ale nie istnieje...

Data urodzenia: 8.11 - Skorpion
Pochodzenie: Polska
Pseudonim: Biała Wilczyca

- Yea! - wysłużone sprężyny w kanapie jęknęły potępieńczo gdy 37 kg żywej masy rzuciły się na nie z rozpędu. Niska, mająca może ze 155 centymetrów, drobna blondynka oparła się wygodnie majtając bosymi nogami w powietrzu. Uśmiechnęła się wesoło, niczym wcielone zUo tymi swoimi spiłowanymi ząbkami, zaplatając zgrabnymi, długimi palcami wiecznie nieułożone, jasne, sięgające pasa włosy w gruby warkocz. Popatrzyła po zebranym ludzie, z ciekawością.



Cóż o Kirley dużo mówić. Jest szczupłą, aczkolwiek obdarzoną przez naturę dziewczyną. Nie potrafi opowiadać o sobie i nie lubi tego - więc pytania zwykle spełzają na niczym. Jednym z jej różnorakich dziwactw (prócz nagminnego kradnięcia męskich koszul i bluz, molestowania włosów, podgryzania obojczyków, silnego uzależnienia od mleka oraz przytulania, kompletnie nieogarniętej orientacji seksualnej, pociągu do dominacji i bycia najsłodszym damskim neko-uke na świecie) jest fakt, że NIE UŻYWA nazwiska. Posiada i owszem - lecz jeszcze nie zdarzyło się by ktoś go usłyszał. 

Jeśli mam być szczera, to w kartotekach figuruje jako Smith i nie ma żadnej pewności, czy swoje prawdziwe nazwisko jeszcze pamięta.

Tsundere.
Z reguły można zobaczyć raczej roześmianą, wybuchową dziewczynę pełną niespożytej energii. Wszędzie jej pełno, chce wszystko wiedzieć, wszystkim pomóc nie mówiąc nic o sobie. Potrafi być jadowita, wredna i kocha ironię. Wykazuje silne skłonności sadystyczno-schizofreniczne w otoczce całkowicie szczerej nieprzewidywalności.
To po prostu skorupa.
Kirley panicznie boi się siebie i faktu, że jej nie zaakceptują. Potrzebuje dużo ciepła i stąd ta chęć tulenia się do wszystkich. Łatwo się przywiązuje do ludzi i zbyt szybko zaczyna uważać ich za przyjaciół. Kiedyś mało się nie zabiła skacząc ze swojego ego na swoje IQ i od tej pory ego znikło. A samoocena zapadła się w sobie i udaje że jej nie ma.
Dlatego dziewczyna nałożyła maskę "mała radosna cholera", uzbroiła się w jad i ruszyła na podbój świata udając że wszystko jest okey. Skorpion.

W szkolnym mundurku, niepełny rok temu.
Kocha:
- ciasteczka ryżowe              - koty
- czytanie                              - czekoladę
- niebieski                             - mleko z płatkami

Nienawidzi:- słówka "nom"                   - ludzi nadętych
- papierosów
- zapachu piwa


Historia... Jakże prosta i banalna. Matka, ojciec, ona, młodszy brat. W wieku 5 lat wyjeżdżają do Ameryki, Chicago. Normalna szkoła, normalni ludzie, normalny dom, normalna rodzina. Tak normalnie, że aż nudno. Ta normalność zmotywowała w końcu rasowego podpalacza, i w tenże sposób Kir straciła rodzinę. A jako iż tu - w przeciwieństwie do innych sierocińców - było miejsce, tak więc wylądowała a Hoven. Ot cała magia historii.

Poza tym?
Z powodu ostatniego etapu zabliźniania siatkówki przeszła parę poważnych operacji z ukończeniem 10 roku życia. Niestety, lekarze nie byli w stanie przywrócić jej zwykłej źrenicy.. z tego też powodu straszy kocimi oczami.

Wiecznie jej zimno w dłonie i stopy.

Uzależniona od mleka.

Posiada tatuaże na kościach jarzmowych, podobną "bransoletkę" na prawym nadgarstku i lewej kostce.

Miauczy, mruczy, prycha, gryzie i drapie.

"Wystarczy zwrócić uwagę na człowieka, by stał się na swój sposób piękny."

Imię: Alexander (Alex)
Nazwisko: Hunt
Wiek: 16

Wygląd: Chłopak średniego wzrostu, o czarnych, wiecznie potarganych włosach, które niemiłosiernie wpadają mu do dużych, szarych oczu.  Ma szczupłą i przeciętną budowę ciała - nie jest ani jakoś umięśniony ani przesadnie chudy. Alex ma wiecznie lodowate dłonie, wąskie ramiona i szczupłe nogi. Jego skóra jest blada dlatego, że chłopak mało przebywa na słońcu. A latem unika go wręcz obsesyjnie.Na co dzień bardzo lubi wygodne ubranie, dlatego najczęściej można spotkać go w luźnych T-shirtach, do których zakłada ciemne jeansy oraz wytarte trampki.      

Charakter: Pierwsze wrażenie bywa mylne. Właściwie jego charakteru i stylu bycia nie da się jednoznacznie określić. Jest pełny sprzeczności. Sam nie wie czemu tak się zachowuje..albo chce się przypasować do środowiska, które go otacza albo chce ukrywać swoje prawdziwe ja. Przeważnie spokojny, nie sprawiający problemów wychowawczych, marzyciel. Ale jak każdy bywają u niego pewne odchyły i mu -prosto mówiąc- odwala.  Dziecinny, czasem wkurzający. Ma swoje dziwne pomysły, które najpierw robi a potem myśli nad konsekwencjami. Nawet jeśli po nim nie widać i straszny z niego zazdrośnik. Najczęściej o jakieś durne błahostki. Miewa tiki nerwowe takie jak stukanie palcami o różne przedmioty lub 'bawienie' się dłońmi, wykręcając palce w różnych kierunkach (oczywiście takich wykonalnych'). Nienawidzi się nudzić to też bardzo lubi towarzystwo osób, które potrafią rozruszać nieco grobową atmosferę. Jest typem, który próbuje znaleźć u każdego to 'coś' na podstawie obserwacji. No..prawie u każdego. Uwielbia przyglądać się ciekawym osobom oraz sytuacjom. Alex jest pokręconym kombinatorem. Myśli chaotycznie i denerwuje się gdyż nikt w pełni nie wie o co mu chodzi. Nawet jeśli sam nie wie o co mu tak właściwie chodzi. Lubi czuć się ważny i mieć uwagę osoby, na której obecnie mu zależy. Krótko mówiąc - humorzasty, dziwny i pokręcony z niego człowiek.

Historia:
 Urodzony w szpitalu niedaleko Hoven. Jedyny syn państwa Hunt. Wychowywany w normalnej rodzinie z przeciętnymi warunkami. Ojciec prowadził firmę, a matka zajmowała się domem i dzieckiem. Czasami dorabiała po sąsiedzku jako krawcowa. Wszystko się zmieniło kiedy Sophie-matka Alex'a- zachorowała na raka. Od tamtej pory atmosfera w domu trochę podupadła. Mimo to trzeba było żyć dalej aż do pewnego piątku..

 Trudno uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Kochające się małżeństwo Ethan i Sophie odeszli tuż przed świętami. Osierocili 8-letniego syna - Alex'a.

Ethan wracał z hospicjum, gdzie przebywała jego żona. Kobieta chorowała na raka, mąż dzielnie trwał przy niej. Niestety w ostatnich miesiącach jej stan uległ znacznemu pogorszeniu. Aby ulżyć jej w cierpieniu i by miała stałą profesjonalną opiekę, rodzina umieściła ją w hospicjum. Mąż często odwiedzał umierającą żonę.

Po piątkowej wizycie wsiadł w samochodu i ruszył w stronę domu. Od rodzinnego miasteczka dzieliło go zaledwie kilka kilometrów. Nagle jego auto zjechało na lewy pas ruchu. I wbiło się w nadjeżdżającą z naprzeciwka cysternę. Na pomoc błyskawicznie ruszyli strażacy. Kierujący był zakleszczony wewnątrz pojazdu. Po wydobyciu poszkodowanego z wnętrza samochodu lekarz stwierdził, niestety, że kierowca nie żyje.
To był straszny cios dla rodziny. A następnego dnia spadł na nich kolejny grom... Zmarła zamęczona przez nowotwór żona mężczyzny. Czy wiedziała o wypadku męża?

Kilka dni później odbył się pogrzeb Ethan'a i Sophie. Na dwa tygodnie przed świętami ich mały syn został sierotą. Dziecko miało trafić pod opiekę siostry zmarłego ojca. To właśnie ona miała być zastępczą mamą dla chłopca. Niestety kobieta powiedziała pracownikowi socjalnemu, że nie zamierza wychowywać młodego, gdyż będzie jej przypominał o tej tragedii. Dzieciak trafił do najbliższego sierocińca. Przez te kilka lat był adoptowany i oddawany iż zastępczym rodzicom odwidziała się opieka nad Alex'em.

Właśnie niedawno sierociniec, w którym przebywał, został zlikwidowany z powodu braku środków na utrzymanie całej działalności. Wszystkie sieroty aktualnie tam będące, zostały podzielone na kilka grup i przeniesione do innych Domów Dziecka. Alex w tamtym dniu trafił do sierocińca w Hoven.

Lubi:
-być w towarzystwie
-czekoladki z bombonierek
-czytać komiksy
-być w centrum uwagi
Nie lubi:
-nudy i ciszy
-być ignorowanym
-kawy
-chamskich ludzi(choć sam bywa chamski)

wtorek, 19 lutego 2013

Orchide, lilie, tulipany, róże, fiołki ...

Nicola Roux


Nicola urodził się w dużej posiadłości leżącej na obrzeżach Nowego Jorku. Jego rodzice byli bardzo zamożni, posiadali wielki majątek, posiadłości a nawet mnogą służbę. Ojciec Nicoli, pan Roux był z pochodzenia Francuzem i prowadził kilka większych winnic we Francji. Jego żona, pani Roux, pół japonka była projektantką mody a także prowadziła jedną z największych kwiaciarni w Nowym Jorku.
Nicola był oczkiem w głowie państwa Roux, miał wszystko czego zapragnął, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Otoczony służbą, mający wciąż ciągłą uwagę stał się władczym i rozpieszczonym dzieckiem, które nie znało ograniczeń. Nie wahał się skarcić służącego jeżeli coś mu się nie spodobało, a często nawet posuwał się do rękoczynów. Niestety służba nie miała przywileju skorygowania niepoprawnego zachowania u chłopca, bowiem jego rodzice byli tak w niego zapatrzeni, że nie chwieli nawet słuchać o tym, że Nicoli przydałoby się trochę ogłady.
Tak więc mały Roux rósł w olbrzymim dostatku, nie znając szarej rzeczywistości.  
Nawet gdy poszedł do szkoły ( a była to jedna z najlepszych, prywatnych szkół ) nikt nie korygował jego przybywających, niepoprawnych zachowań. Nicola szybko nauczył się wykorzystywać delikatną urodę na swoją korzyść. W klasie wywyższał się i szczycił się pozycją rodziców. Oprócz tego był nawet dobrym uczniem, wiele nauczycieli twierdziło, że jest wyjątkowo wydoroślały jak na taki wiek.

Nicola, dzięki swojej matce, nauczył się szanować jeden element w swoim życiu – kwiaty. Pokochał je tak bardzo, że jako jedyne wyzwalały w nim czystą, dziecięcą łagodność. Zmieniał się wtedy nie do poznania, był miły a na jego ustach wciąż widniał subtelny uśmiech. Dlatego też pani Roux, specjalnie dla syna, stworzyła tuż obok jego pokoju ( z możliwością przejścia ) oranżerie, w której to hodowali najrzadsze gatunki kwiatów. Nicola o dziwo wywiązywał się ze wszelkich obowiązków związanych z dbaniem o rośliny. Jednak nie wpłynęło to na jego zachowanie wobec służby czy w szkolnym towarzystwie.

W całym swoim życiu aż do teraz nie zaznał jednej rzeczy jaką była przemoc, nigdy się z nią nie spotkał, wciąż go chroniono przed tym. Przez to naiwnie wierzył, że osoba jego pokroju może władać a nawet pomiatać każdym bez skutków większych niż słowa.
Całe jego życie stanęło do góry nogami w czternaste urodziny, kiedy to zażyczył sobie jedną z najrzadszych orchidei. Rodzice by spełnić zachciankę syna wyjechali osobiście na lotnisko, skąd mieli odebrać kwiat. Nie wrócili już.
Z początku służba wmawiała Nicoli, że to forma zabawy, jednak gdy przyjechała policja chłopiec dowiedział się o wypadku

[ … ] na drogę wbiegł jeleń, a Państwo Roux jechało z dużą prędkością. Niestety przez zderzenie ze zwierzęciem samochód uderzył w drzewo, nikt nie przeżył [ … ] 

Niestety czternastolatek nadal trwał w wersji, że to nowa forma rozrywki. Nie uwierzył więc ani w wypadek ani tym bardziej śmierć rodziców.

Jedyną rodziną jaką miał Nicola była ciotka od strony ojca, jednak mieszkała ona spory kawałek od Nowego Jorku, bowiem w małym miasteczku – Hoven.
Cornellia słysząc o śmierci syna i osieroceniu jego potomka natychmiast zdeklarowała się do opieki nad czternastoletnim Nicolą Roux. Nie miała jednak świadomości charakteru chłopca.
Już pierwsze spotkanie nie wyglądało tak pozytywnie jak to sobie wyobraziła, bowiem Nicola wykpił jej skromny dom, a na dodatek zbił talerz gdy ta częstowała go ciasteczkami własnej roboty.
Sytuacja między chłopcem a jego ciotką była wciąż napięta. Nicoli nie dało się przemówić do świadomości, wciąż mówiła, że cała ta zabawa zaczyna go już nudzić.

W końcu po niecałych dwóch miesiącach Cornellia z niewidomych przyczyn umarła na zawał. Tragedia ta wstrząsnęła wszystkich ale nie Nicole. Wiele osób wychodziło z błędnego wniosku, że chłopiec po prostu przyjął to dzielnie i ukrywa ból po stracie jedynej rodziny.

Kuratorzy, którzy zabrali Nicole do sierocińca ( zgodnie z postępowaniem prawnym ) byli zaszokowani tym, że chłopiec jest taki spokojny. W największą konsternacje jednak wprawiły ich słowa Nicoli

" Myślałem, że ta zabawa będzie ciekawa, ale jak na razie jest strasznie nudna. Czy mogę już wrócić do domu?"

Oczywiście na nowo próbowano mu wyjaśnić, że to nie zabawa. Nie słuchał. 
A gdy przyjechał do sierocińca zdążył już podpaść samemu naczelnikowi krytykując wystrój, warunki a także samego naczelnika. Nie oddał oczywiście kluczyka od pokoju, jak nakazał opiekun. Stwierdził, że nie ma zamiaru z nikim dzielić tego tymczasowego lokum. 
Teraz zostało mu tylko czekać na rodziców... ( lub też zostać uświadomionym )

poniedziałek, 18 lutego 2013

"It's not easy having yourself a good time"

http://imageshack.us/scaled/landing/818/asddasp.png
Imię i nazwisko:
Nataniel Date Iya
Wiek:
16 lat
Wygląd:
   Chłopak jest normalnego wzrostu jak na swój wiek, drobnej budowy. Ma fioletowe włosy sięgające do połowy pleców  i intensywnie niebieskie oczy koloru głębokiego oceanu. Czasami wydaje się patrzącym że widzą w oczach Nataniela  fioletowe i zielone plamy koloru. Ma delikatne rysy twarzy, a gdy się uśmiecha wygląda jakby był najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem. Kolczyki ma w języku i brwi, a także kilka w  lewym uchu plus industrial.
   Ubiór:
   Często czarne, za duże koszulki z motywem róż, różnych zwierząt lub bez żadnego nadruku. Bluzy czasami białe, czasami czarne, czasami kolorowe. Bez żadnego nadruku. Spodnie: bojówki lub szorty. Może coś innego. Buty, najczęściej kolorowe trampki lub glany w których chodzi rzadziej z powodu przepisów.
   Dodatkowe:
Na ramieniu ma tatuaż przedstawiający krwawy pentagram.
Historia:
   Urodził się w Miami lecz z nieznanych mu powodów w wieku czterech lat przeprowadził się wraz z ojcem do Aberdeen. Mieszkał tam aż do niedawno ponieważ z powodu pewnych zdarzeń został wysłany  do sierocińca.
   Zaczynając od początku: Dat był zamkniętym dzieckiem, nie miał przyjaciół, w wieku 4-10 lat zawsze był sam, bawił się sam, często rozmawiał sam ze sobą. Czasami pomagał mu także jego ojciec który go kochał.. Chyba.
   Kolejne lata były już dla Natniela piekłem. Bity w szkole i poniżany przez innych ze względu na swoją skrytość po pewnym czasie nie wytrzymał nerwowo. Zaczął odpowiadać na zaczepki, a że był mały i drobny w tamtym wieku był zwinny i szybki co działało na jego korzyść. Po kilku takich miesiącach wyćwiczył też uderzenie. W kolejnych bójkach on wygrywał zadając swoim oprawcom kilka ciosów a samemu prawie nie dostając żadnego. Wtedy wychodziło na to że to on pierwszy zaczyna bójki przez co zaczęły się jego terapie i spotkania u psychologa szkolnego.
Jeszcze gorsze od tego wszystkiego zaczęło się gdy chłopak miał 15 lat. Jego ojciec zaczął pić i bić Nataniela. Zauważyli to dopiero nauczyciele ale żaden z nich nie zareagował oprócz jednej z nauczycielek. Tej udało się namówić Date'a do wyjawienia wszystkiego dopiero po około dziewięciu miesiącach. Okazało się że ojciec nie tylko go bił gdy był pijany ale też gwałcił. Wiele razy to się nie zdarzyło ale na dziecku o  takiej psychice odcisnęło piętno.
   Ojcu zostały odebrane prawa do opieki nad Natanielem, nikt z jego rodziny nie chciał nim się zająć więc trafił do sierocińca w Hoven.
Charakter:
   Przez wszystkie wydarzenia które przeżył Date posiada dwa charaktery, dwie osobowości i jedną neutralną znajdującą się "pomiędzy".
   Pierwszą z nich jest spokojny sadysta który tylko szuka okazji by tylko wyżyć się na innych. Często sprawia wrażenie znudzonego, spokojnego i opanowanego ale jeśli zostanie z kimś sam na sam.. Lepiej nie ryzykować. Stara się by nikt nie odkrył tego co robi, łatwo jest wyprowadzić go z równowagi.  Może dotkliwie pobić lub zacząć wyzywać co i tak skończy się dla Nataniela niezbyt przyjemnie z powodu panujących zasad. Ostrożny, zawsze uważa.
   Druga osobowość to masochista. Pyskaty, nieposłuszny, denerwujący, ciekawski. Robi wszystko byle tylko oberwać  za swoje uczynki. Dla niego nie robi różnicy czy ktoś widzi czy nie widzi co robi. Według jego własnego mniemania jest najlepszy na całym świecie. Impulsywny w swych działaniach.
   Gdy żaden z nich nie ma "władzy" Date na ogół jest spokojny, cichy jednak można go łatwo zdenerwować przez co staje się agresywny i nie zawaha się zaatakować.  Do tego celu może użyć wszystkiego co ma pod ręką. A jeśli nie ma nic używa pięści. Najpierw jednak prosi kulturalnie o to by dano mu spokój. Jeśli to nie działa dochodzi do rękoczynów. Gdy mówi lub z kimś rozmawia w tym stanie pomiędzy dwoma charakterami jego głos zdaje się być mechaniczny, pozbawiony emocji. Dla niektórych brzmi jakby recytował wyuczoną formułkę.

Ciekawostki:
- Miał dwa szczury ale ze względu że w sierocińcu nie wolno trzymać zwierząt musiał je zostawić w domu. A raczej sam im skręcił karki. Nie chciał by ktoś inny nimi się znajdował. Zwłoki dał kotom sąsiada.
- Urodził się 29 lutego lecz obchodzi urodziny 28.
- Cierpi na rozdwojenie jaźni.
- Można powiedzieć że wierzy w Szatana. Albo w nic nie wierzy. Tylko w Wielki Wybuch.. Wielki Wybuch który zapoczątkował Szatan?
- Interesuje się astronomią, grą w szachy.
- Najczęściej można go spotkać w jakimś kącie w którym szeptem rozmawia sam ze sobą. Jeśli jest w świetlicy to gra w planszówki. Też sam ze sobą.
- Na biodrze ma bliznę po szarpanej ranie. Gdy był dzieckiem zaatakował go pies, ktory został po tym incydencie uśpiony.
- Woli przebywać ze zwierzętami niż ludźmi.

'' Jutro będzie dobrze.''

Imię i nazwisko: Victoria Daniels

Wiek: 24 lata.

Wygląd: Średniego wzrostu szczupła dziewczyna. Zazwyczaj ubrana w oliwkowe, dopasowane spodnie i czarne koszulki z krótkim rękawem. Nosi też czarno-szary, czarno-czerwony i szaro-niebieski polar z Campusa, różnie właściwie. Zależy od tego, co jej się danego dnia spodoba. Czasem ma na sobie spodnie moro. Nosi glany. Torba? Coś podobnego do tych, w których nosi się maski gazowe.
Ma drobną twarz. Jej karnacja nie jest blada, ale do ciemnych też nie zależy, taka 'po środku'. Ma zielone oczy* i ciemnoblond włosy sięgające za łopatki. Ma grzywkę na bok. Ogólnie często ma dobierany warkocz. Nosi duże okulary z grubymi, czarnymi oprawkami.
Czasami zdarza się, że ma na sobie czarną spódnicę, tego samego koloru elegancką bluzkę i lekkie balerinki, oczywiście płaskie. Jest tak ubrana wtedy, kiedy po prostu należy ubrać się eleganco z powodu jakiejś uroczystości.

I zdecydowanie nie wygląda na swój wiek.

Historia: Dziewczyna od zawsze radziła sobie dobrze w kontaktach z innymi. Bardzo często udawało jej się kogoś do czegoś namówić - ale namówić, nie zmanipulować. Wychowywała się w rodzinie, w której dużą wagę przywiązywało się do tego, jak powinno się postępować. Rodzice [ matka nauczycielka i wychowawczyni, ojciec psycholog ] przywiązywali dużą wagę do wychowania swoich dzieci, Victorii i Daniela. Oboje dobrze radzili sobie w szkole, choć byli dobrzy w zupełnie różnych dziedzinach. Victoria była dosyć popularną dziewczyną, więc zawsze otoczona była grupą przyjaciół, z czego wielu było fałszywych. Dobrze jednak rozpoznawała fałsz i starała się odsuwać takie osoby od siebie. W pewnym momencie została harcerką. Zaliczała kolejne kursy - kursy drużynowych, kursy przewodników, pierwszej pomocy itd. Po skończeniu osiemnastu lat zdobyła także uprawnienia na liny. W międzyczasie zaczęła zwiedzać bunkry, specjalnie po to wyjeżdżając często za granicę.
Kiedyś po powrocie z wyjazdu w góry dowiedziała się od ojca o tym, że w Hoven otwarto na nowo sierociniec. Dowiedziała się także, że powinna znaleźć się wolna posada opiekuna. Victoria spisała więc CV, odbyła kilka rozmów kwalifikacyjnych i została przyjęta do pracy.

Osobowość: Wesoła, optymistyczna dziewczyna. Ma swoje zasady, wyznaje konkretne wartości [np.: przyjaźń, braterstwo, lojalność ]. Jest cierpliwą osobą, ciężko jest ją do siebie zniechęcić. Prawdomówna. Jest dobrze wyszkolona, jeśli chodzi o pracę zarówno z dziećmi, jak i z młodzieżą. Potrafi rozmawiać i dyskutować [ czyli podawać swoje argumenty, ale szanować także to, co mówi druga osoba ], potrafi dość z kimś do kompromisu. Jedną z wyznawanych przez nią zasad jest 'nie bij, wytłumacz'.
Jeśli ma dobry humor, aż promienieje z radości.
Jeśli ma zły humor, nadal promienieje. Ojciec nauczył ją, że nie powinna pokazywać ludziom, że z jakiegoś powodu jest jej źle, a zwłaszcza nie powinna pokazywać tego swoim podopiecznym, gdyż mogliby to wykorzystać na swoją korzyść, a na krzywdę jej bądź też innych osób.
Zdecydowanie rodzice, wychowanie, a także harcerze mieli duży wpływ na to, jaka jest Victoria.

Dodatki:
~ Bardzo aktywna fizycznie, uwielbia wspinać się.
~ Kocha bunkry i wszelkie fortyfikacje obronne.
~ Nigdy z nikim nie była. Z własnego wyboru. Dlaczego? Z jakiegoś powodu boi się związków.
~ Jest ścisłowcem.


* Tak, wiem, że na zdjęciu są inne. Zdjęcie ma pomóc wyobrazić sobie postać, a nie całkowicie ją obrazować.





piątek, 15 lutego 2013

Iskra marzeń - Roxana Avenlie Snowstrom

****  "[...] tam, gdzie los jest dla nas zbyt łaskawy, zwykle pojawia się otchłań, w której w każdej chwili mogą runąć wszystkie marzenia."  Paulo Coelho
*****  "Nie rezygnuj z marzeń, nigdy nie wiesz, kiedy okażą się potrzebne. " Carlos Ruis Zafon


Roxana Avenlie Snowstorm, tak nazywa się dziewczyna na zdjęciu. Kim była zanim trafiła do sierocińca? To już dłuższa opowieść, ale może ten, kto będzie to czytał, nie znudzi się szybko.

Od małego Roksi \ Aven, bo tak się do niej wszyscy zwracają  była oczkiem w głowie swojego ojca. Urodziła się 07 grudnia 1995 roku i ma aktualnie 17 lat. W pierwszych latach jej życia, jej rodzina była jedną całością, ale kiedy Roksi skończyła 2 lata, jej matka bez żadnego wyjaśnienia opuściła ich. Nie zostawiła adresu, kartki, telefonu. Kompletnie nic. Zrozpaczony mąż, ojciec dziewczynki usiłował szukać swej żony, ale po kilku tygodniach odpuścił. Swój żal pogrążył w pracy i na wychowywaniu córki na przyzwoitą młodą osobę. Nie było mu łatwo, ale dzięki przyjaciołom, którzy wspierali samodzielnego ojca, jakoś to szło. Z kolei Aven zaś jakimś cudem mu w tym zajęciu pomagała. "Niezwykłe dziecko" tak mówili o niej sąsiedzi. Dlaczego?? Była zawsze uśmiechnięta, grzeczna, zaciekawiona wszystkim i bardzo szybko każdą wiadomość przyswajała.
Przynajmniej taką spotykali ją obcy. 

      Natomiast w domu też zdarzały jej się chwile smutku. Zwłaszcza, jak pytała tatę o mamę, o to kim była i jaka była, a on nie umiał dostarczyć jej wiedzy, którą chciała posiąść. Roxana była inteligentnym dzieckiem, więc po pewnym czasie zaprzestała tych pytań i znów chodziła cały czas uśmiechnięta, skrywając wewnątrz swój smutek. Swą radością i uśmiechem sprawiała, że jej ojciec najchętniej w ogóle nie rozstawałby się z nią. 



        W końcu jednak i dla niej nadszedł czas, że musiała zacząć opuszczać dom na jakiś czas. Taa coś, co przechodzi każde dziecko - szkoła (Roxana nie uczęszczała do przedszkola). A jednak mimo wcześniejszych obaw zarówno jej samej, jak i jej ojca, dziewczynka szybko się w niej odnalazła. I tu też wcześniejsza opinia o niej wydana przez innych nie uległa zmianie. Aven od momentu pierwszego swego kroku w szkole z miejsca zaczęła zdobywać laury. Wszystko dzięki zamiłowaniu do wiedzy i niesamowitej pamięci. Tym samym ukończyła szkołę będąc jedną z najlepszych. Potem trafiła do gimnazjum. I tu już nastały w jej życiu lekkie zmiany. Nie na tle nauki oczywiście, bo tu dalej przodowała. Zmiany nastąpiły co do charakteru dziewczyny i towarzystwa. W podstawówce bowiem trzymała się z boku. Lubiana była, ale jakoś z nikim się nie przyjaźniła. W gimnazjum trafiła do klasowej elitki, grupy, która na lekcjach niekoniecznie zachowywała się dobrze. Tylko Aven z ich zachowywania się wyłamywała, bo w szkole pełniła rolę wzoru, a mimo to nie odrzucili jej. Wiedzieli bowiem, że szkolne zachowanie dziewczyny to tylko przykrywka. Dzięki bowiem tej przykrywce dziewczyna bez żadnych podejrzeń mogła brać udział we wszelkich nocnych imprezach i akcjach. I brała. Będąc w elitce szkolnej Roksi miała okazje spróbować narkotyków, uzależnić się od papierosów (nie paliła przy ojcu) i spróbować alkoholu. To wszystko spowodowało, że stała się niesamowicie otwarta. Do czasu. Któregoś razu, jak miała lat 14, znów wybrała się z elitką na imprezę, tym razem bodajże na 17 jakiegoś kolegi jednej osoby z grupy. Ubrała się odpowiednio do okazji, umalowała i nie mówiąc jak zawsze nic ojcu po kryjomu wyszła. Jak się to skończyło? Obudzeniem się następnego dnia imprezy nago w czyimś łóżku. Najgorsze, że nie pamiętała, co się stało. Szybko znalazła swoje rzeczy i wróciła do domu, gdzie okazało się, że jej ojca nie ma. Poszła do swego pokoju i zamknęła się w nim. Rozmyślała i po paru godzinach wróciła cała pamięć. Jak sobie przypomniała wszystko, zaczęła płakać. Wzięła nóż i pierwszy raz się pocięła. Oczywiście wszystko zataiła przed ojcem. Nic mu nie powiedziała. Nikomu nie powiedziała, co naprawdę się stało. Zostawiła to dla siebie i uczucia związane z tym stłumiła.  Z grupką utrzymywała kontakty, ale trochę mniejsze niż wcześniej i już nikomu się nie zwierzała. Przestała ufać ludziom i mimo wszelkich pozorów zamknęła się w sobie. Nawet ojca udało jej się oszukać, że wszystko gra. I tak minęły kolejne lata aż do dnia w tym roku, gdy wróciła do domu i zobaczyła w nim policje.. Co się stało? Jej ojciec popełnił samobójstwo... "Czemu? Dlaczego to zrobiłeś? " zadawała sobie pytania 17-latka, ale i tak nie uzyskała na nie odpowiedzi. Policja też nie znalazła powodów tego czynu, a sąd postanowił umieścić dziewczynę w sierocińcu ...

               Coś więcej o aktualnym charakterze dziewczyny? Sprawia pozory miłej, grzecznej, spokojnej i może w głównej mierze taka jest? Ale jest też i druga jej strona. Potrafi być odważna, czasami odpysknąć, ale niezbyt umiejętnie, ma zawsze własne zdanie na jakiś temat, które tylko momentami zgadza się ze zdaniem innych. Niesamowicie troszczy się o innych, choć raczej po zdarzeniu z przeszłości trzyma się od ludzi na dystans. Jest biseksualna, ale woli chłopców, choć i tak właściwie od tamtego zdarzenia wszelki kontakt cielesny, nawet dotknięcie traktuje tak, jakby ktoś sprawiał jej krzywdę. Dlaczego? Bo się boi. Boi, że cokolwiek może się powtórzyć, a przecież nie jest to niemożliwe. Kocha wyzwania wszelkiego rodzaju, lecz na razie z nimi przystopowała. A jeśli chodzi o wszelkie łamanie regulamin, bądź wzięcie udziału w imprezie, to zdecydowanie jest osobą, która się na to pisze.

Przed trafieniem do sierocińca dziewczyna mieszkała w Dallas.

P.S O informacjach na temat historii dziewczyny wie tylko naczelnik, pomijając ten jeden fakt, o którym jak mówiłam dziewczyna nikomu nie powiedziała

czwartek, 14 lutego 2013

Naczelnik

Rudolf von Meyer powszechnie zwany Naczelnikiem urodził się 5 kwietnia 1982 w Hoven. Jego rodzina z pokolenia na pokolenie prowadziła sierociniec, tak więc wychowywał się wśród sierot. Czuł się do pewnego stopnia przez to poszkodowany, bo jego rodzice poświęcali więcej czasu i troski podopiecznym sierocińca niż własnemu synowi. To wykształciło w nim wstręt i nienawiść do sierot. Jednak było to tak skrycie ukrywane, że państwo von Meyer nie spostrzegli tej zawiści i postanowili, z czasem, powierzyć ośrodek synowi.  
Tak więc młody Rudolf uczył się jak zarządzać sierocińcem.
A czasie jego dzieciństwa była tylko jedna osoba na której mu zależało - mała, ośmioletnia Alessa, która jako jedyna nie przejmowała się oschłym tonem czy nawet agresją Rudolfa i wciąż do niego lgnęła. Z czasem oboje przywiązali się do siebie. Alessa traktowała Rudolfa niczym brata, była jego dobrą kompanką rozmów a nawet zabaw. Jednak po dwóch latach została zaadoptowana. Od tamtego czasu młody von Meyer trzymał się jak najdalej od małych dziewczynek, bo każda przypominała mu Alesse.
Gdy w końcu przejął cały dobytek, sierociniec zmienił się nie do poznania. Na dodatek Hoven zaczęli opuszczać ludzie, przez to stał się on jeszcze bardziej odizolowany od społeczeństwa. Pół roku temu sierociniec został zamknięty z powodu małego remont wnętrz. Teraz jednak znów zaczął przyjmować pod swoje skrzydła sieroty.
Zarządzany przez Naczelnika( Rudolf nigdy nie przepadał gdy ktoś używał jego imienia ) stał się miejscem mało przyjaznym dla dzieci. Jednak nie wiedzą tego osoby z zewnątrz, bowiem to co się dzieje w Hoven nie wychodzi z niego.